2010-02-10 12:01:31 autor: atari
Atari 800XL można było kupić za dolary w pewexie.
2010-02-10 14:51:59 autor: ElGrafico (www)
Kiedys to byly czasy. Chetnie przezyl bym w nich pare dni, niestety czuje ze tylko pare :).
Pozdrawiam, fajny art.
2010-02-10 15:49:11 autor: Xwoktur (www)
Pamiętam te czasy, kiedy z kumplami całą noc spędzaliśmy przy spectrum 48 wczytując coraz to nowe gry a tera tylko praca i praca.
2010-02-10 15:59:44 autor: Tumartini
Pamiętam, pamiętam :) Dostałam Atari na Komunię. Pamiętam kasety, z których wgrywało się gry, wklepując wcześniej jakąś kombinację klawiszy. Pamiętam, jak się człowiek wkurzał, jak po pół godzny wgrywania pojawiał się błąd i trzeba było zaczynać od początku. Pamiętam, jak pojawiły się kasety turbo, na których zamiast kilku gier było kilkanaście, które wgrywało się dużo szybciej.
Ale absolutnym hitem były kartridże, których przemysłowe ilości przywiózł ze Stanów kolegi ojciec. Wtykało je się w odpowiednie miejsce w komputerze i gra zaciągała się od razu - bajer!
To były czasy :)
2010-02-10 16:27:31 autor: Int
jako zabezpieczenie służył niestandardowy
format zapisu na taśmie, tzw. turbo.
żadne zabezpieczenie ;)
takie nagranie w turbo poprzedzone było tzw "loaderem" który ładowany "normalnie i powolnie" odpalał się i przestawiał kompa w tryb turbo, tak by reszta pisków poszła już szybciej
czasami te loadery trzymało się nagrane raz po razie na oddzielnej kasecie a na zwykłej taśmie były już tylko same nagrania w turbo - wymagało to małej umiejętności żonglowania kasetami ael ratowało dużo miejsca na kasecie
2010-02-10 17:10:06 autor: Amigo Wróć! ;(
No ja jako że mlody jestem to ledwo wspominam kończący sie sukces amigi. :(
A z oprogramowaniem było nadal ciężko choć już w niektórych sklepach można było dostać pojedyńcze produkcje to były to głównie gry. Na amidze zaczeła sie moja przygoda z komputerami tam zaczynałem ekspretymentować z różnymi programami... dziś jestem grafikiem, koderem, animatorem... biore się za produkcje muzyki... A wszystko to dzięki Amisi
2010-02-10 17:12:41 autor: Astro
Witam. Świetny art ... przypomina mi czasy mojego dzieciństwa i małoletności xD ... pamiętam jak będąc bodajże w 5 klasie podstawówki w wakacje dzień w dzień szedłem na "szlabany" czyli na przejazd kolejowy i myłem szyby kierowcom aut ... w ten sposób zarobiłem na swój pierwszy C-64 + stacja dyskietek (1541 II ) ^^ ... pamiętam jak potem wszyscy mi zazdrościli bo w klasie rządziły kasety a ja miałem swoje dyskietki :) ... po zagrywaniu sie dzień i noc w końcu przyszła pora na programowania ... basic ... LOGO... asembler ... potem "Scena" .... ech . .to były czasy :)
Pozdrawiam
Astro
2010-02-10 17:16:31 autor: Gabi / ex. Floppy (www)
Piękne czasy. Ale coś mi wydaje się, że scena istniała już na C64, coś tam na Atari, Spectrum. Scenowy boom zaczął się chyba wraz z pojawieniem się Amigi.
2010-02-10 18:18:25, zmodyfikowany: 2010-02-10 18:21:46 autor: raj
@Int: przecież dokładnie tak napisałem w tekście, jak działało turbo... Tyle, ze na Commodore nie stosowano takiej praktyki, żeby loader zapisywać osobno - każdy program nagrany w turbo był poprzedzony loaderem, przy czym zazwyczaj ten loader był jeszcze sprytnie upchnięty w nagłówku pliku - tak ze w momencie, kiedy komputer znalazł na taśmie nagłówek pliku i wyświetlał na ekranie jego nazwę, to już od razu wczytywał loadera... Dlatego służyło to także jako zabezpieczenie, bo program automatycznie uruchamiał się po wczytaniu i jeżeli nie miało się programu kopiującego, który potrafił wczytać taki program w turbo blokując autostart, to po uruchomieniu nie było tego jak skopiować, gdyż typowe gry zazwyczaj działały w nieskończonej pętli i jedynym sposobem wyjścia z nich był reset komputera...
@Gabi: Oczywiście, ze scena istniała wcześniej - sam miałem w rękach różne dema na Commodore, a jedno (dosyć słabe ;)) nawet napisałem... Ale faktycznie szczyt popularności sceny to były czasy Amigi i początki PC (pod DOS-em znacznie łatwiej było robić dema niż pod Windows, więc z rozpowszechnieniem się Windows scena pecetowa praktycznie zaczęła zamierać).
2010-02-10 19:03:53 autor: Onlinemaster
Kto pamięta punkty przegrywania kaset magnetofonowych oraz video, płaciło się kasę za skopiowanie zawartości kasety, to zjawisko skończyło się chyba w momencie kiedy na masową skalę zaczęto importować dwukasetowe "jamniki" z Austrii dostępne na targowiskach i wzrostem ilości posiadaczy magnetowidów (były jeszcze wersje wyłącznie odtwarzające kasety video), brało się odtwarzacz i szło do kumpla, który posiadał nowiusieńki magnetowid kupiony za dolary w Peku, oczywiście pod nieobecność rodziców ;-), to były czasy... :-]
2010-02-10 20:07:19 autor: mck
nie chce ktoś kupić sprawnej Amigi 500? :D
2010-02-10 20:22:33 autor: Doberman
Co do loaderów, to jeszcze fajniejszy myk był z grami, które jako loader ładowały prostą gierkę, w którą można było grać w trakcie wczytywania właściwej gry. Na Mydelniczkę pamiętam, że była taka gra o "skejcie", ale nie pamiętam już, czy to była gra właściwa, czy z loadera. Piękne czasy. Sprzyjały ćwiczeniu cierpliwości i opanowania (vide "loading error"). Nie pamiętam, żeby w tamtych czasach istniało coś takiego jak ADHD :D
2010-02-10 21:21:04 autor: quooooo
W końcowym okresie można było kupić kompa w sklepie - mój C64 II został kupiony za złotówki w Baltonie.
2010-02-10 21:50:05 autor: Biter (www)
Ech te sentymenty, właśnie przez te sentymenty zamiast w wolnym czasie włączyć kolejną super-gre, uruchamiam winuae - i to jest zawsze bardzo dobrze spędzony czas ;)
2010-02-11 15:24:12 autor: Gelek
Były też drukarki na papier metalizowany który szerokością odpowiadał szerokości pudełka na kasetę (czy ktoś je jeszcze pamięta?) do ZX Spectrum.
Potem pojawiła się Seikosha GP50 - wypas jak na ówczesne czasy. Do tej drukarki pasowała taśma od maszyny do pisania, trzeba było ją sobie tylko przeciąć (była o połowę za szeroka).
To były czasy ! :-)