IV konferencja "Miasta w Internecie"

Tegoroczna, czwarta edycja konferencji "Miasta w Internecie" tym razem nie odbyła się w swojej kolebce - Tarnowie. Przedstawiciele polskiego Internetu samorządowego gościli w dniach 14-16 czerwca br. w hotelu "Kasprowy" w Zakopanem. Zmiana miejsca konferencji żywo - i raczej zdecydowanie negatywnie - poruszyła jej uczestników; pytanie "dlaczego nie w Tarnowie?" było jednym z najczęstszych motywów przewijających się w kuluarowych rozmowach.

Nie wiadomo, czy przypisać to należy właśnie zmianie miejsca, niemniej jednak atmosfera tegorocznej konferencji dość wyraźnie różniła się od poprzednich. Konferencja zdaje się wytracać zapał i entuzjazm, którym przesiąknięte były jej pierwsze edycje, przechodząc w pewną rutynę. Dobitnie świadczyły o tym dyskusje na sali konferencyjnej, którym daleko było do ubiegłorocznej zaciętości i żywiołowości. Do udziału w zaplanowanej przez organizatorów debacie podsumowującej dwa pierwsze dni konferencji nieomal zabrakło chętnych!

Być może jednak wynika to po prostu z faktu, iż - jak zauważył jeden z tegorocznych prelegentów - czas Internetu jako nowości, atrakcyjnej samej w sobie, już minął. W urzędach miejskich, powiatowych, gminnych Internet coraz częściej - choć jeszcze nie wszędzie - staje się zwykłym narzędziem codziennej pracy. Ten stan rzeczy odzwierciedla konferencja. Można zatem powiedzieć, że dotychczasowe trzy edycje "Miast w Internecie" przyniosły pożądany efekt: upowszechniły w środowisku polskich samorządowców świadomość korzyści - tak dla obywatela, jak i urzędu - wynikających z zastosowania Internetu. Samorządowców nie trzeba już, jak w latach poprzednich, przekonywać do sieci; teraz oni sami skarżą się na przeszkody, które nie pozwalają im w pełni wykorzystać jej możliwości.

Zaś wśród przeszkód omawianych na tegorocznej konferencji zdecydowanie na pierwszym miejscu uplasowały się bariery prawne. Na ubiegłorocznej konferencji fascynowaliśmy się możliwością załatwiania przez Internet spraw w urzędzie miejskim w belgijskiej Antwerpii; na tegorocznej okazało się, że urzędy kilku największych polskich miast są praktycznie już przygotowane, zarówno pod względem technicznym, jak i organizacyjnym, do wdrożenia obsługi mieszkańców drogą elektroniczną; na przeszkodzie stoi jednak właśnie prawo. Obowiązujące urzędników przepisy nie pozwalają traktować wysłania e-maila lub wypełnienia fomularza na stronie WWW na równi ze złożeniem pisma w urzędzie (jedną z przeszkód, choć nie najistotniejszą, jest tu brak ustawy o podpisie elektronicznym). Kolejnym problemem jest kwestia opłat skarbowych za czynności, za które zgodnie z prawem taka opłata jest wymagana; polskie prawo nie pozwala na uiszczanie takich opłat np. kartą kredytową - jedyną możliwą formą jest zakupienie w kasie urzędu znaczków opłaty skarbowej i naklejenie ich na złożonym podaniu. Wreszcie nowe, obowiązujące od 1 stycznia 2000 r. rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów regulujące zasady działania urzędów - tzw. instrukcja kancelaryjna - jawnie zabrania łączenia wewnętrznej sieci komputerowej urzędu z Internetem! Jakże więc urzędnicy mają korzystać z Internetu, nie mówiąc już o elektronicznej obsłudze obywatela?

Wydaje się, iż fakt istnienia tych problemów w większym niż w latach poprzednich stopniu dotarł do świadomości polityków, którzy - tradycyjnie już - uczestniczyli w zamykającej konferencję dyskusji. Prowadzący dyskusję Krzysztof Głomb - prezes Stowarzyszenia "Miasta w Internecie", głównego organizatora konferencji - pytał polityków o przyczyny bierności rządu w zakresie dostosowania polskiego prawa do wymogów społeczeństwa informacyjnego. Niektórzy z gości usiłowali usprawiedliwiać tę bierność wygodnym sformułowaniem, iż politycy powinni w tym zakresie "przede wszystkim nie przeszkadzać", spotkało się to jednak z głosami sprzeciwu z sali, iż "nie przeszkadzać" powinno oznaczać aktywne działania na rzecz zmiany praw, które przeszkadzają, a nie brak działania! Poseł Paweł Graś z niedawno utworzonego parlamentarnego zespołu ds. społeczeństwa informacyjnego zaproponował powołanie specjalnej komisji sejmowej, która miałaby się zająć weryfikacją polskiego prawa pod tym kątem.

Działania takie są niewątpliwie niezbędne, gdyż Polskę wyprzedzają w tym zakresie już nie tylko państwa Unii Europejskiej, do której aspirujemy, ale także nasi całkiem bliscy sąsiedzi, jak np. Czechy. Można się było tego dowiedzieć, słuchając referatu Tomasa Holendy z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Republiki Czeskiej. Od ubiegłego roku w Czechach obowiązuje oficjalny państwowy dokument zawierający wytyczne w zakresie polityki informacyjnej. Zgodnie z tymi wytycznymi uchwalono szereg praw, m.in. ustawę nr 106/1999 o swobodnym dostępie do informacji, która nakazuje publikowanie w Internecie wszelkich informacji przez organy władzy i administracji zarówno centralnej, jak i terenowej. Dostępne mają być wszelkie informacje mające charakter jawny, w tym np. takie, jak rejestr handlowy czy rejestr stowarzyszeń. Od 1 stycznia 2001 obowiązek ten obejmie organy centralne, województwa i miasta, a od 1 stycznia 2002 - gminy. A u nas...?

Drugim głównym problemem, o którym mówiono na konferencji, dotykającym cały polski Internet bez wyjątku, jest oczywiście infrastruktura telekomunikacyjna. Wprawdzie i tu sytuacja powoli się poprawia, daleka jest jednak jeszcze od zadowalającej.

Poprawa następuje głównie za sprawą sieci naukowo-akademickich. Stanisław Starzak z Centrum Komputerowego Politechniki Łódzkiej prezentował na konferencji projekt Polskiego Internetu Optycznego PIONIER, w ramach którego obecnie realizowane są eksperymentalne łącza o przepustowościach gigabitowych (np. łącze 5x2,5 Gbps w relacji Poznań-Wrocław). Środowiska naukowe planują wybudowanie dla potrzeb PIONIER-a własnej krajowej sieci światłowodowej (obecna sieć POL-34 korzysta z łączy dzierżawionych od Tel-Energo) oraz połączenie z już realizowanymi europejskimi i światowymi sieciami gigabitowymi (więcej informacji na temat tego projektu można znaleźć pod adresem: http://eris.kbn.gov.pl/analizy/pionier/). Prelegent przedstawił także plany na bliższą perspektywę: realizację III etapu budowy sieci POL-34, zwiększenie przepustowości jej łącza zagranicznego oraz zlokalizowanie w Polsce węzła europejskiej sieci TEN-155.

Powoli zmienia się na lepsze także sytuacja prawna w zakresie świadczenia usług internetowych: od 1.01.2001 ma obowiązywać nowe prawo telekomunikacyjne - mówił o nim w swoim referacie wiceminister łączności Jarosław Okrągły - które znosi koncesje na usługi transmisji danych, pozostawiając jedynie obowiązek uzyskania zezwolenia na taką działalność; natomiast jeżeli zasięg działania operatora nie przekracza obszaru gminy, także i zezwolenia nie będą wymagane. Niestety jednak, wciąż zachowana zostaje zasada ograniczonej konkurencji (tzw. "duopolu") w zakresie telefonii lokalnej, zaś monopol TPSA na międzynarodową łączność telefoniczną ma być utrzymany aż do 1.01.2003 (nie będzie on jednak dotyczył rozmów telefonicznych za pośrednictwem Internetu - tzw. Voice over IP - która to usługa została zaliczona do transmisji danych).

Zapewne więc nieprędko doczekamy się taniego i powszechnego dostępu do Internetu, gdyż jak wykazywał w swoim referacie "Jak finansować budowę społeczeństwa informacyjnego" Andrzej J. Piotrowski, w obecnej sytuacji w Polsce operatorom telekomunikacyjnym nie opłaca się rozbudowywanie oferty usług przeznaczonych dla abonentów prywatnych ani nawet samo przyłączanie nowych abonentów! Liczba połączeń telefonicznych, a tym samym zysk operatora, zależy bowiem kwadratowo od stopnia "nasycenia" telefonami. W sytuacji, gdy tylko około 13% społeczeństwa ma dostęp do telefonu, 80% zysków operatora pochodzi od zaledwie 20% abonentów, którymi są firmy i instytucje! Do nich zatem głównie operatorzy będą adresować wszelkie nowe usługi. Sytuację tę mogłaby uzdrowić - zdaniem prelegenta - jedynie całkowicie wolna konkurencja między operatorami telefonicznymi, której póki co nie ma.

Na razie zatem większości polskich Internautów pozostaje korzystanie z usług TPSA, z jej niesprawną siecią szkieletową i istniejącymi tylko "na papierze" usługami takimi jak SDI (HiS). Choć TPSA była jednym z głównych sponsorów konferencji, nie potrafiła zapewnić należycie działającego połączenia sali konferencyjnej z Internetem. Łącze, zestawione zresztą nie wiedzieć czemu do routera w Rzeszowie (gdzie Rzym, gdzie Krym?), w najlepszych momentach wykazywało straty pakietów rzędu 28%, a drugiego dnia konferencji w godzinach popołudniowych przestało działać całkowicie, i łączność przywrócono dopiero około południa następnego dnia. Tak to brutalna rzeczywistość dopisała pointę do optymistycznego referatu przedstawiciela TPSA, malującego w różowych kolorach rozwój sieci POLPAK-T.

Pisząc rok temu relację z III konferencji "Miasta w Internecie" narzekałem w tym miejscu na brak referatów prezentujących konkretne przykłady "dobrych praktyk" wykorzystania Internetu w polskich miastach i gminach. W tym roku na szczęście ich nie zabrakło; duże i małe miejscowości prezentowały swoje duże i małe osiągnięcia w zakresie wykorzystania sieci. Wśród nich wyróżnił się niezwykle rozbudowany serwis Gdańska (http://www.gdansk.gda.pl/) oraz bardzo ciekawa interaktywna mapa Poznania, z aktualizowanymi na bieżąco informacjami dotyczącymi np. korków ulicznych czy tras komunikacji miejskiej (http://www.info.poznan.pl/). (Większość tych oraz innych referatów przedstawianych w trakcie konferencji można znaleźć - w postaci prezentacji PowerPointa - na stronie WWW konferencji: http://www.miastawinternecie.pl/.) Nagrody "Złotych małp" dla najciekawszych serwisów otrzymały jednak inne miasta: Łódź (http://www.uml.lodz.pl/) oraz Milicz (http://www.milicz.pl/) - niewielkie miasto położone na pograniczu województw dolnośląskiego i wielkopolskiego.

Zanim uczestnicy konferencji mogli jednak posłuchać o doświadczeniach polskich miast i miasteczek, musieli jakoś "przeżyć" pierwszy, najmniej ciekawy, choć zdaje się, że wedle wizji organizatorów najważniejszy, blok tematyczny konferencji. Większość pierwszego i początkową część drugiego dnia wypełniły nudne i podobne do siebie nawzajem referaty, opowiadające o różnych programach i strategiach tworzonych pod patronatem różnych organizacji europejskich, a mających za cel tworzenie elementów społeczeństwa informacyjnego - głównie rozmaitych sieci wymiany informacji pomiędzy władzami lokalnymi. Niektóre z tych referatów były wręcz dosłownym powtórzeniem referatów wygłoszonych przez te same osoby na wybitnie nieudanej konferencji "Problematyka społeczeństwa informacyjnego w strategiach rozwoju województw", zorganizowanej przez tych samych organizatorów 18 stycznia br. w Warszawie. Słuchając takich referatów zawsze zastanawiam się: dlaczego tak wiele mówi się o różnych programach i projektach, a rzadko kiedy słychać cokolwiek o ich wynikach? I skoro powstaje ich aż tyle, kropka w kropkę do siebie podobnych, to chyba żaden tak naprawdę nie jest skuteczny? Organizatorzy dostrzegli chyba brak zainteresowania i pewne znudzenie tą "europejską" tematyką, jako że zapowiadają w przyszłym roku rozdzielenie konferencji na dwie niezależne sesje: jedna dotyczyć ma programów europejskich, druga - doświadczeń polskich.

Większość referatów na konferencji dotyczyła technicznych, prawnych i organizacyjnych aspektów tego, co nazywamy społeczeństwem informacyjnym, a przecież społeczeństwo - to przede wszystkim ludzie. Muszą oni być przygotowani do korzystania z możliwości, jakie daje technologia informacyjna. Dlatego warto zwrócić uwagę na krótkie - zaledwie pięciominutowe - i niespodziewane (nie było go wcześniej w programie konferencji) wystąpienie Henryka Ziomka z Wałbrzycha, prezentującego realizowany w tym mieście pierwszy w Polsce program powszechnej edukacji komputerowej "CyberSkills" (obszerniejszy materiał na ten temat zamieszczamy osobno w tym numerze MI).

Na koniec muszę wytknąć organizatorom pewne dokuczliwe niedociągnięcia, polegające na ciągłej zmianie programu konferencji oraz bardzo dużych, sięgających do półtorej godziny, opóźnieniach w stosunku do zaplanowanego czasu trwania poszczególnych sesji. Opóźnienia te sprawiały, że po referatach przeważnie nie było w ogóle czasu na pytania i dyskusję, a niektóre prezentacje aż się o nią prosiły... Być może działo się tak również za sprawą zmiany miejsca - na pewno natomiast ta zmiana spowodowała, że na tegorocznej konferencji zabrakło elementu, który wszedł już w jej tradycję, a mianowicie bezpośredniej transmisji przez Internet...

Stało się zadość za to innej tradycji, czyli imprezom towarzyszącym, w ramach których wystąpił w tym roku kwartet Jarosława Śmietany oraz góralski zespół "Siwy Dym" (ciekawe, czy zdobędzie podobną popularność, co "Brathanki", przygrywające konferencji w ubiegłym roku?). Wznosząc przy ich muzyce końcowe toasty, wszyscy życzyli sobie spotkania na następnej konferencji - z powrotem w Tarnowie...


Jarosław Rafa 2000. Tekst udostępniony na licencji Creative Commons (uznanie autorstwa - użycie niekomercyjne - bez utworów zależnych). Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się, co to oznacza i co możesz z tym tekstem zrobić. W razie jakichkolwiek wątpliwości licencyjnych bądź w celu uzyskania zgody na rozpowszechnianie wykraczające poza warunki licencji proszę o kontakt e-mailem: raj@ap.krakow.pl.

Wersja HTML opracowana 21.08.2000.


Powrót do wykazu artykułów o Internecie Statystyka